poniedziałek, 10 sierpnia 2015

MAZURY lipiec 2015

Mazury...




Co tu pisać po powrocie z rejsu?
Gdzie ta keja, gdzie ten jacht? I od razu wszystko wiadomo...

Wieczory z szantami
i łupu, cupu w tawernie gdzieś na szlaku

Śniadanko załogi trzeciego wieku


Zbliżenie na śniadanko



Maszt kłaść się sam jakoś nie chciał
a te wszystkie patenty działały po swojemu
 
O kapitana należy zadbać, żeby zawsze miał ciepłą herbatę

wieje, buja, Kapitan się drze a załogantka spokojnie,
bez nerwa, w kapoczku czeka na rozwój sytuacji

Nadal się drze...

Górkło - jedzonko MNIAM

Też Górkło - sloooow...


Buszujący w zbożu a właściwie w kukurydzy

Kapitańskie kaprawe oczko

Śniadanko tym razem bez %

Look at przez luk


powierzchnia teoretycznie dla 6 osób...
Jakim cudem?


Najfajniej się jechało jeśli ostro wiało.
Tutaj na foku.

Po to się maszt kładzie, żeby dało się przepłynąć tam gdzie wąsko.

Załogant sąsiedzki - kapoczek też mu leży zgrabnie.

Sanitariat na łódce
- wykwintna prostota i  wyszukana estetyka...

O Kapitana należy zadbać szczególnie dzień po...
Należy pamiętać o słoiku z domowymi ogóreczkami.
Kwas czyni cuda.


Tym razem na obu żaglach.
Ale taka flauta, że można się poopalać.

Odsypianie. Jak my się we dwie na tym mieściłyśmy ?

Żagielek leniwie z prawej na lewą, słoneczko przygrzewa...


Odsypianie cd.

Ostatni dzień- wchodzimy do Węgorzewa.
Łapanie ostatniego słoneczka.

Klimaty szuwarowe.


Maxus 24 i nasze wstydliwe toboły.

No cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy :-( A Kapitanem się bywa w pewnych okolicznościach i na jakiś czas ...