Zasnęłam w autobusie. Wyłażąc w Como prawie się przewróciłam o ten śliczny czerwony skuterek przy porcie. |
Tym razem nie mam czasu ani chęci na planowanie wymyślnych kierunków.
Wyrwałam weekend na krótki oddech w górach. Chcę ciszy i przestrzeni. I żeby nikt się do mnie nie odzywał ani ja żebym nie musiała z nikim gadać.
Obliczyłam, że w Alpy dotrę praktycznie w tym samym czasie, jaki byłby konieczny do dojechania w Tatry. Nie mam zniżki na pociąg, więc bilet lotniczy za 300zł to prawie ten sam koszt. Potem autobus z lotniska do Bergamo i łapię dalekobieżny do Como. Jadę jak taksówką. Poza mną jest tylko dwóch współpasażerów. Nie przejmuję się językiem.