wtorek, 31 marca 2009

Malta 2009





Malta

Chwila, gdy samolot schodzi do lądowania.
Warto poznać wspaniałe zabytki i bogatą historię Malty. Mówi się, że leży pomiędzy dwoma kontynentami, że nazywana jest największym muzeum na otwartym powietrzu, że jej historia sięga  tysiącleci przed Chrystusem i nie wiadomo kim byli pierwsi mieszkańcy – budowniczowie świetnie zachowanych pogańskich świątyń.
Współczesna Malta jest z jednej strony staroświecka i bardzo przywiązana do tradycji prostego życia a z drugiej turystycznie europejska. Ma co najmniej dwa oblicza. Jej wielokulturowość to dla mnie przemieszanie  tradycji z nowoczesnością.   
 
 
 

Na nadbrzeżu rybak naprawia sieci. Palcami stopy napina oczka.
Gdy Penelopa tkając czekała cierpliwie na powrót ukochanego męża , Odyseusz spędził siedem lat w objęciach nimfy Kalipso, nieświadomy upływającego czasu. Uważa się, że grota nimfy znajduje się na Gozo – jednej z trzech głównych wysepek archipelagu. Przebywając na niej żeglarz zapomniał, że gdzie indziej ludzie się starzeją. Także dzisiaj czas na wyspie płynie wolniej a piękno otaczającej przyrody, bezkres błękitu nieba i morza oraz świadomość obcowania z materialnym i niematerialnym dziedzictwem pokoleń , sprawiają, że codzienne troski wydają się odległe, mniej realne.

Autobusy są bajecznie stare. Dworzec autobusowy wygląda jak muzeum motoryzacji. Można się przejechać starym, błyszczącym dodgem, regularnie kursującym jako autobus miejski. W tych pojazdach są tylko przednie drzwi, obok kierowcy, których się nie zamyka. Wskakujesz, kupujesz bilet u kierowcy za symboliczną kwotę i jedziesz po raz pierwszy z duszą na ramieniu. Sami Maltańczycy mówią, że kierowcy autobusów są szaleni. Jechałam takim pojazdem, który z przodu miał inną tabliczkę a z tyłu inną. Na pytanie dokąd ten autobus jedzie i który numer jest prawdziwy – kierowca tylko się zaśmiał i stwierdził „a jak pani pasuje?”. Wewnątrz można sobie poczytać, że „no smoking” a kierowca zaciąga się cygarem aż dym bucha. Prowadzą rewelacyjnie. W miejscu gdzie mieszkałam są tak strome i wąskie uliczki, że w Europie, zimą przy oblodzeniach byłyby niemożliwe do pokonania. Tutaj najwyżej ktoś się wycofa, ktoś wjedzie na chwilę na krawężnik i płynność ruchu jest zachowana. Przepisy drogowe są raczej umowne. Wszyscy się znają i w razie problemów drą się na siebie niemiłosiernie a policję wzywają tylko w ostateczności.

Zabawnie zawiadamia się kierowcę o zamiarze opuszczenia pojazdu – ciągnie się za sznurek na końcu którego jest tradycyjny dzwonek albo inna maszyneria wydająca dźwięki. Autobus nie zatrzyma się na przystanku jeśli na niego nie zamachasz, nawet jeśli kursuje tamtędy tylko jedna linia a ty stoisz w widocznym miejscu. Niezwykłe są przystanki – każdy inny i zazwyczaj bez jakichkolwiek oznaczeń naprowadzających. Orientacja „na słońce” lub „na gwiazdę polarną” zawodzi, bo czasami autobusy robią małe kółka. Jedyna skuteczna metoda to dopytać się tubylca czy w tym rejonie kursuje interesujący nas autobus i spokojnie, bez nerwów poczekać. A nuż przyjedzie. Jeśli nie przyjedzie, to też nie problem. Cała wyspa jest cudna, więc należy być elastycznym i szybko dostosować plany do realiów.

Kierowcy zachowują się jak prawdziwi gospodarze swoich pojazdów. Jaki pan taki kram. Muzyka, święte obrazki, napisy przypominające że polecamy się boskiej opiece (!), różańce, chorągiewki, proporczyki, rodzinne zdjęcia a nawet wypłowiałe flagi angielskie służące bardzo prozaicznym celom.

Tradycyjny pojazd
Na wąskich uliczkach maltańskich miasteczek można spotkać najróżniejsze stareńkie modele samochodów. Pojazdy są tutaj długowieczne. Starzeją się wolniej, bo nie ma śnieżnych zim, nie rdzewieją i mają małe przebiegi. Są całe kwartały ulic wzdłuż których w prywatnych garażach mężczyźni naprawiają samochody. Wytłumaczono mi, że tutaj jeździ się przeciętnie tym samym autem nie mniej niż 15 lat. A naprawia się dla rodziny, przyjaciół, nie koniecznie zarobkowo. Takie  miejskie hobby.
 
Łódeczki luzzu.
Historia archaicznych szlaków komunikacyjnych stanowi jedną z największych zagadek Malty.  W litej skale wyżłobiono równoległe koleiny o przekroju w kształcie litery V. Cel i czas powstania prehistorycznych „torów” ginie w pomroku dziejów. Ciekawe jest to, że niektóre z nich kończą się w górach lub na skraju urwiska. Istnieją bardzo praktyczne hipotezy , że szlaki służyły do transportu urodzajnej gleby (największego dobra skalistej wysepki). Mniej praktyczne fantazje pozwalałyby domniemywać, że tak rozwinięty system komunikacji i transportu mógłby służyć naszym praprzodkom np. jako część  bardziej skomplikowanego szlaku. Może pozostałe odcinki pokonywano drogą morską lub powietrzną? A pojazdy jednocześnie jeździły, pływały i latały? Prehistoryczne lądowiska na wyspie zawieszonej między dwoma kontynentami… Kto wie? Może właśnie na Malcie ktoś znajdzie odpowiedz na zagadkę Atlantydy.

Kobiety na targu w Valetta. Malta/ marzec 2009r
 
Na ulicach jest bezpiecznie i kolorowo. Można spotkać mieszkańców wszystkich kontynentów. Na  niedzielnym bazarze w Valetta stały obok siebie bardzo skupione na polowaniu na atrakcyjny ciuszek cztery kobiety; blond- Europejka, kruczoczarna Maltanka, czarnoskóra Afrykanka i  skośnooka Azjatka. Mężczyźni mawiają, że wielowiekowe krzyżówki różnych ras i narodów dały niezwykły efekt - Maltankę. Smagłą kobietę o długich, lekko kręconych, kruczoczarnych włosach, arabskim temperamencie i łagodności europejskich rysów .
Na nadbrzeżnych skałach można nadal spotkać liczne stanowiska strzelnicze. Od wieków ludzie polowali na wędrowne ptactwo przelatujące powietrznymi korytarzami nad Maltą w drodze z kontynentu na kontynent. Obecnie proceder ten jest zabroniony. Ptactwa jest jednak mało, bo warunki są ciężkie i rzadko który gatunek daje radę przeżyć w letnim upale bez dostępu do wody. A naturalne źródła nie występują. Przechadzając się wieczorami  wśród cichych bocznych uliczek miast  i miasteczek można usłyszeć ptasie trele dochodzące zza murów posesji. Zapewne domowe ptaszarnie są miłym urozmaiceniem i pozwalają cieszyć się śpiewem ptaków, których tak niewiele jest na wolności.
Tradycja hodowli gołębi  sięga czasów średniowiecznych. W najstarszych budowlach konstruowano na dachach rodzaj ażurowego muru z piaskowca, zachęcającego ptaki do zakładania gniazd. Mięso ptaków uzupełniało ubogą w białko zwierzęce dietę wyspiarzy. Jadano podbierane jaja, zbierano puch. Współcześni dziadkowie doskonale pamiętają ze swoich domów rodzinnych zupę z gołębia i potrawkę do „pasta”.
 
Fiesta w Rabacie. Na ulicach domowej roboty konfetti.
Niewielki kraj liczy poniżej 400 tys mieszkańców. Są to potomkowie najbardziej przedsiębiorczych zdobywców, docierających z różnych stron świata i przez stulecia podbijających tę atrakcyjną, położoną na strategicznym, śródziemnomorskim szlaku wysepkę.  Europejsko, arabsko, afrykańska mieszanka z cechami  Fenicjan,  Greków i rzymsko-sycilijskich gorącokrwistych Włochów, zdobywczych Hiszpanów, Francuzów, wojowniczych Turków, wreszcie flegmatycznych Anglików to rdzenny mieszkaniec Malty.
Odbiciem różnorodności Malty jest jej język, fonetycznie brzmiący jak arabski ale o łacińskim alfabecie. Kiedy statek wiozący Św. Pawła rozbił się u wybrzeży, Apostoł pozostał na wyspie przez trzy miesiące w czasie których nauczał. Maltańczycy mogli go wysłuchać bo jako mieszkaniec Tarsu  mówił zrozumiałym dialektem .  W tym czasie posługiwano się odmianą fenickiego, spokrewnionego z kanaańskim. Maltański jest językiem semickim i w uproszczeniu w większości składa się z arabskiego, reszta to włoski, francuski i angielski.



 

 






 

 

 

 

 

niedziela, 29 marca 2009

MaMMa Mia - Does Your Mother Know


Film kojarzy mi się z Maltą z 2009r. i kursem językowym.
Od mojej lektorki jęz. angielskiego dostałam zadanie; obejrzeć w angielskiej wersji i streścić następnego dnia. W dni powszednie od rana do ok 14 ej miałam zajęcia, potem szybko coś zjadałam i wsiadałam w jakikolwiek autobus. Tam wszystkie cudnie zabytkowe pojazdy promieniście rozjeżdżają się po wyspie. Daleko nie mają...  Na ostatni powrotny musiałam cyrklować tak, aby zdążyć przed 18;30. Potem trzeba by było lecieć na piechotkę. Po kolacji odrabiałam lekcje.
 Aby wszystkie prace domowe były takie słoneczne.