poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Szwecja 2009

Szwecja
Ekonomiczny, tygodniowy wypad do Szwecji planuje dla nas koleżanka, która już tu była a nawet porozumiewa się nieco po szwedzku. Zaczynamy i kończymy w Sztokholmie. W środku przemieszczamy się autobusami i pociągami w nieco głąb, w okolice Uppsali.

Oczywiście niedzielny targ w jednym z prowincjonalnych miasteczek.
Bardzo ekologiczny i jak na nasze kieszenie drogi. Wykształcone, dobrze ubrane gospodynie sprzedają przetwory własnej roboty w estetycznych słoiczkach z nakręteczkami, szmateczkami, kokardeczkami. Atmosfera daleka od straganu z płodami od rolnika. Tu raczej kurtuazyjnie wymienia się przepisy i eksponuje jakość a nie ilość.

W Sztokholmie aby nie zbankrutować (bo chcemy mieszkać w ścisłym centrum) śpimy na łodzi przerobionej na hostel. Kabinki mikroskopijne i jak się w praniu okazuje koedukacyjne. Zajmujemy dwie dolne koje. Po powrocie z południowego spaceru  okazuje się , ze na górnej koi ktoś pochrapuje. Spod koca wystaje potężne, czarne, wytatuowane męskie ramię, dalej równie imponujące udo. Spadamy cicho, szybko i na długo. W nocy współlokatoor widocznie załatwia jakieś pilne interesy, bo po bagaż wpada tylko na chwilę z rana.

Cudny cmentarz w środku kompleksu edukacyjno- biurowego. W czasie lunchu wszyscy wylegli na trawę i spożywali kanapeczki w niekłpotliwym towarzystwie, wśród kwiatów, ptaków i ciepłych powiewów wietrzyku. Sielanka.

Katedra w Uppsali. Najfajniejszy był kcik dla maluchów w otwartej, bocznej kaplicy.
Taka IKEA w katedrze. Piłeczek nie było ale prawie.


Będąc w Sztokholmie należałoby odwiedzić Skansen - pierwszy spośród wszystkich skansenów. I zobaczyć okręt Waza. My wykupiłyśmy (o zgrozo!) tzw jednodniową Kartę sztokholmską uprawniającą do znizek w straszliwej ilości prestiżowych miejsc. Presja była nadmierna. Ten dzień pamiętam głównie jako gonitwę od jednego autobusu do drugiego, w stresie - bo zwiedzaniominuty lecą nieubłaganie! Na szczęście to był tylko jeden dzień. Ufff

Bezstresowe, nieśpieszne śniadanko na pływającym hostelu. Skromne, pożywne, z wykorzystaniem artykułów luksusowych (wędlina, ser) zataszczonych z Polski i niezbędnych (chleb), nabytych w markecie.

Kamienie runiczne w Uppsali.

Ogród Linneusza.