W odwiedzinach u Mistrza Moneta
Za oknami szybkiego, podmiejskiego pociągu krajobraz
przesuwa się, ot taki kalejdoskop współczesnych widoczków. Wiosenna, soczysta
zieleń litościwie skrywa wszelkie niedoskonałości. Po dwóch dżdżystych dniach
spędzonych w paryskich muzeach wreszcie świeci słońce. Czas na wycieczkę za miasto.
Jedziemy z wizytą.
Wedle oficjalnego przekazu, Monet podróżując pociągiem,
zachwyciwszy się widokiem zza okna, wysiadł i impulsywnie zakupił grunt w Giverny.
A ja sądzę, że był już tak dojrzałym mężczyzną i wrażliwym artystą, że to nie
był przypadek ani impuls, lecz wyśnione miejsce, które zlokalizował na mapie.
Każdy z nas miewa sny w których znajdujemy się w nieistniejących miejscach,
które są jakoś znajome. Mamy wrażenie, że już tam byliśmy, że wiemy co
znajdziemy za zamkniętymi drzwiami, za kolejnym zakrętem. Sny uporczywie
powracające. Czasami pełne tęsknoty, symboliki a czasem straszne. Szczęśliwi
ci, którzy odnajdą lub odtworzą te wyśnione miejsca na ziemi.
Wolę wierzyć, że Mistrzowi przyśnił się ogród pełen kwiatów i
dzieci. Taką rzeczywistość chciał kreować. Był najlepszym ogrodnikiem wśród
malarzy i największym malarzem wśród ogrodników. Stworzył miejsce magiczne.
Można a nawet należałoby je odwiedzić. Można usiąść na ogrodowej ławeczce i napawać się widokami i
zapachami pieczołowicie odtworzonymi przez Fundację jego imienia. Rzadko który
twórca ma przywilej dzielenia się z przyszłymi pokoleniami wrażeniami nie tylko
za pośrednictwem artystycznego przekazu ale też atmosfery autentycznego
miejsca. Jako odbiorcy pragniemy nie tylko doznawać wzruszeń ale zrozumieć
zamysł ich powstania. Ogród Mistrza przenosi nas w czasie. Otwiera zieloną
bramę, za którą słychać śmiech rozbieganych dzieci, gdakanie kur w przydomowym
gospodarstwie, brzęczenie pszczół i szum wiatru wśród opadłych liści. Siłą tego
miejsca jest autentyczność i nieskrępowana atmosfera nie mająca wiele wspólnego
z muzealnym obrządkiem. Jak ktoś bardzo chce, to może oczywiście zakupić w
dawnej pracowni przerobionej na sklepik dowolne gadżety z reprodukcjami
najsłynniejszych obrazów. Ja najchętniej zabrałabym uwięziony w szklanej fiolce
zapach różanych krzewów, rozgrzanych majowym słońcem.
Warto poszwędać się po maleńkim Giverny. Pokontemplować kilka starych
domów skrytych za kamiennymi murami, zarośnięte ogrody, romantyczne uliczki. My
wspięliśmy się z Piotrem na okoliczne wzgórza. Zalegliśmy w wysokiej trawie i
tam błogo uczciliśmy pamięć Mistrza.
Zebrane na łące kwiatki położyłam na Jego grobie znajdującym się przy
miejscowym kościółku. Gdy wracaliśmy do autobusu, z rozświetlonego wzgórza
pełnego maków schodziła kobieta z dzieckiem. Nie miała kapelusza ani parasolki
ale to była ta sama impresja, którą wiek temu unieśmiertelnił Monet.
Dziękujemy Mistrzu. To była prawdziwa przyjemność móc Cię
odwiedzić.
Uliczki Giverny. Można tu przyjechac na plener. Zakwatereować się w jednym z licznych pensjonatów i poczuć się jednym z impresjonistów. |
Ogród - malarski jak na obrazach Mistrza. |
Piotr zalega na wzgórzach nad Giverny. |
Nauczycielki przyprowadzają grupy dzieci aby w atmosferze cudownego ogrodu próbowały stawiać pierwsze kroki ku wielkiej sztuce. |
Przeniesienie w czasie. |
Różowy dom Mistrza w majowym kwieciu. |